Jakie było zapotrzebowanie w regionie na pączki w tłusty czwartek? Zapytaliśmy o to jednego z lokalnych piekarzy

Za nami tłusty czwartek, jedna z najbardziej znanych polskich tradycji. Obecna jest w naszej kulturze już od czasów renesansu. Z tej okazji postanowiliśmy zapytać jednego z lokalnych piekarzy o zapotrzebowanie na pączki w tym dniu.
To była pracowita doba dla 20 pracowników, którym udało się usmażyć prawie 22 tys. pączków. Pracę rozpoczęli w środę od godz. 10.00, a zakończyli o 6.00 dnia następnego.
Na tłusty czwartek pracowało nas około 20 osób i mocno chciałbym podziękować, wyrobiliśmy się z czasem, zachowaliśmy jakość. Mocno tu dziękuję dla wszystkich pracowników, jestem dumny. Udało nam się usmażyć prawie 22 tys. pączków! Z taką załogą będę się starał pobić w przyszłym roku rekord, stawiając na 30 tys. pączków – mówi Karol Szablak, właściciel piekarni Tygrys.
Piekarnia dostarcza pączki do Gołdapi, Bań Mazurskich, Węgorzewa, jak i Giżycka. Co roku rośnie zapotrzebowanie na produkcje pączków. W zeszłym roku, w tłusty czwartek piekarze wysmażyli 17.5 tys. pączków. Skąd tak duże zapotrzebowanie? Tu piekarnia może pochwalić się 16-letnim doświadczeniem, oraz jakością oferowanego produktu. Koszt zużycia mąki w pączku z piekarni Tygrys przewyższa cenę całego pączka z Biedronki.
Na co dzień piekarnia Tygrys wyrabia, oraz wysmaża ok. 1.5 tysiąca pączków i dostarcza je 3 busami. W dniu wczorajszym przy prawie 22 tys. było zapotrzebowanie na 8 aut dostawczych.
Pamiętajcie, że pączki zjedzone w Tłusty czwartek nie tylko nie tuczą, ale zapewniają również pomyślność na cały nadchodzący rok!
Komentarze